2 listopada, to data moich urodzin i mojej astronomicznej bliźniaczki – Pani Wandy Półtawskiej, oto jak pisze o miłości:
,,Miłość nie boi się czasu. Miłość umie czekać, a gdy jest autentyczna, nie jest pożądaniem, ale gotowością dawania. A pożądanie zaborczo przywłaszcza bez względu na dobro osoby. Miłość nie pożąda, ale podziwia i daje dobro, tylko dobro.” – Samo życie
Każdego roku zadaje sobie pytanie, jak ważna jest data narodzin w jakiej się pojawiamy na ziemi. Żyjemy tylko chwile a ile radości jesteśmy w stanie dać drugiemu człowiekowi. Co powoduje, że sami jesteśmy szczęśliwi, co sprawia, że wzrastamy? Czy umiemy być cierpliwi, zaufać procesowi i ze stoickim spokojem czekać? Po prostu żyć. Czasu nie można odzyskać, a jak często złościmy sie na siebie i innych z zupelnie błachych powodów, jak dużo cennych momentów z życia tracimy na zamartwianie się o przyszłość. Czy umiem dawać bez oczekiwania wzajemności? Dawać siebie, dawać dobro, poświęcać swój czas by nierzadko zmarnować go z drugim człowiekiem, a może raczej dla drugiego człowieka.
Dzis wiem, że to miłość nami kieruje, bo o wszystkim i tak decyduje serce. Codziennie dziękuje za to, że jestem, za kolejny wspaniały dzień, za ludzi z którymi jestem w drodze i za piękno świata, który mogę doświadczać.
,,Położył kolejno każdej rękę na głowie. Do mnie powiedział: – Va bene? (To znaczy: Już dobrze?) Kobieta obok nas rozpłakała się i mówi, że tyle razy tu była, a nigdy nikogo nie dotknął, że mamy szczęście. Wiem, że to było dla mnie – nikt mi tego nie wytłumaczy. To przeze mnie pogłaskał także zakonnice. Ale to było dla mnie – rozpoznał mnie. I teraz jest we mnie wreszcie uciszenie…”
Papierowe wydanie majowo-czerwcowego „Głosu Ojca Pio”
Myślę, że cały czas szukałam potwierdzeń u innych tożsamości samej siebie. Dopiero cios w serce, utrata partnera rozpoczęła podróż w nieznane z sama sobą. Strach, emocje utraty i powracające jak bumerang ataki paniki w momentach kiedy myślałam, że mam to już za sobą.
Tęsknota i lęk oraz idealizowanie jego osoby, długa praca nad sobą a dziś mija rok od momentu kiedy rozstąpiła się pod moimi stopami ziemia. Wiele pytań pozostawionych bez odpowiedzi, głowa i moje ciągłe myśli, czy ja kocham, czy pokocham i wreszcie czy potrafię kochać zraniona w ciągłym nieprzebaczeniu. Czy już będę się tak czuć zawsze… Ludzie którzy wyciągają dłoń, próbują pomóc, zrozumieć mnie i moje postępowanie, a ja taka odważna nie potrzebująca nikogo, cały czas wystawiam ich na próbę. Czy wytrzymają, czy dadzą mi uczucie i poczucie tego, że im na mnie zależy. Obudź się jak każdego dnia, weź głęboki oddech i podziękuj, że żyjesz i bierz od życia to co Ci podsyła, kochaj siebie i kochaj innych. Miłość jest wszędzie, staraj się każdego dnią ją zauważać i dbać o nią, tak jak ona dba o Ciebie. Nie rań, nie prowokuj, nie katuj siebie i innych bo ani ty ani oni nie zasługują na kata którym jesteś dla samej siebie… Dziękuję ci życie za życie 🫀🙏 Kochaj siebie samego! Podążaj właściwą ścieżką w prawdzie! A prawda Cię wyzwoli!
Moja biała koszula towarzyszy mi od zawsze. Jest tęsknotą za nim, tym który był i też za tym który się pojawi. Wydawało mi się, że mój wiek i miejsce w którym jestem pokazuje mi, że znam siebie jako kobieta i siebie jako mała dziewczynka, tymczasem okazuje się, że obie w jednym momencie stały mi się obce.
Koszula numer jeden, która od zawsze mi towarzyszyła to ta, którą nosił mój tata. Pamiętam od zawsze pachniała nim słodko, intensywnie a zarazem męsko. Kochałam go i będąc dziewczynką bardzo tęskniłam za jego obecnością. Zagubiona w nicości dojrzewania, poznałam mężczyznę, który nie byl z mojej bajki, na pograniczu dobra i zła. W niczym nie przypominał mojego taty i oczywiście nie znalazłam tam wspomnianej wcześniej koszuli… Był tajemniczy i intrygujący, chwilami niedostępny i szorstki, ale dał mi to czego wtedy potrzebowałam: uwagę i poczucie atrakcyjności. Uzależnienie było bardzo silne i wydawało się uczuciem dzięki któremu czułam się ważna i akceptowana, a przynajmniej tak mi się wydawało. Z czasem zauważyłam, że mnie zupełnie tam nie ma, że mnie nie widzi i umiejętnie potrafi wykorzystać. Było mu tak wygodnie, dlatego byłam mu potrzebna. Moje uczucia, moje życie i rozwój zostały na długie lata zepchnięte i zapomniane.
Kinga czyli Ja i Ona a właściwie jej cześć, ma odwagę porzucić te emocje i wyjechać z dala od rzeczywistości i na nowo stanąć na nogach, które podąrzają za resztą ciała. Z czasem pojawia się nowa perspektywa. Czas przynosi nową koszule, ale nie jest biała lecz pełna barw i odwagi. Pachnie bardzo intensywnie i jej zapach ciągnie za sobą ogon. Dojrzały mężczyzna, który ma za sobą już doświadczenie bycia mężem a także rodzicem. A ja? Rezygnuje kolejny raz z siebie bo przecież mam jeszcze czas…. Przez długie lata jesteśmy szczęśliwi, mamy piękne życie, niczego nie braukuje. Wiele widziałam i też dużo dostałam, lecz znów omijam siebie i swoje pragnienia z nadzieją, że się poukłada.
W końcu zatrzymuje się kolejny raz. Wsiadam do pociągu. Tonę w morzu łez tęsknoty, która nie jest mi obca. Myślami z nim, lecz życiowo już sama. Po mału otwieram się na nowe miasto i ludzi. Plany rozwoju zawodowego, bo przecież rodzina juz w planach była… Wspaniały czas, w którym poznaje na nowo siebie, czuje się spełniona i czuje, że to miejsce w którym miałam sie pojawić nie bez przyczyny. Nie szukam koszuli ale jestem otwarta i wiem, że sie pojawi. Zakładam profil na portalu randkowym. W różowej koszuli pojawia się on, pełen lukru i tajemnic skrywanych pod postawionym kołnierzem. Nie rozumiem tego i jedyne z czym mi się kojarzy taki kołnierz to przeświadczenie, że mężczyźni robią to aby czuć się wyższymi…
Pobudzenie sięga zenitu i jest wszystko co można nazwać chemią o której często mówi się, że jest najważniejsza między dwojgiem ludzi. Nawet i ja sama zaczynam w to wierzyć… Spontaniczne spotkania, euforia ale zawsze w biegu i nigdy na dłuższy czas. I problemy, a ja ich nie lubię. Ciągłe tajemnice i unikanie prywatnych tematów. Nie wytrzymuje i odsuwam się. Znów tęsknota za kimś kogo prawdziwie nie poznałam…
Ona i Ja jesteśmy ze sobą połączone stałym uczuciem. Choć wszystko potrafi sobie wytłumaczyć i nie widzi, że ją ktoś mocno rani to nie czeka, odpuszcza i leci dalej. Ma siłę by kolejny raz walczyć o siebie. Wyjeżdża. Pojawia się nowy horyzont jakim jest bezkresne morze, a w nocy księżyc i jego pełnia. Miliony gwiazd i ta pewność pięknej pogody. To szczęście i nowa energia podpowidają by zareagować na relacje znajomego, który właśnie jest nad morzem. Leci ,,like”i za tydzień się widzimy. Plaża, blask księżyca w ręku koniak, rozmowy, śmiech, taniec – lepszego scenariusza nie można sobie wymarzyć. I tak wpadamy sobie w ramiona i trwamy przez 48 godz… Nad polskim Bałtykiem. Wracamy jednym pendolino. Rozmowa, herbata miętowa i czuje na mojej białej, męskiej koszuli zapach tych upojnych 48 godzin. Feromony Escentric Molecule i nie zastanawiając się zdejmuje ją z siebie i mowie weź, jest Twoja… I tak się zaczyna historia mojej a już nie mojej białej, męskiej koszuli… On inteligentny i utalentowany muzycznie, co mnie jeszcze bardziej pociąga i pokazuje jak bardzo jest wrażliwy. Odważny i czujny niczym kot. Poznajemy się, budzi się uczucie, romans. Nasza wzajemna ciekawość siebie nie ma końca. Jest intensywnie i burzliwie.
Zapach koszuli nie daje o sobie zapomnieć, pojawia się kolejny weekend u mnie…
Minęło kilka lat od momentu gdy ją poznałam. Juz przy pierwszym spotkaniu poczułam ciepło i dobroć pomieszane z nieuzasadnioną obawą i dystansem. To co ją wyróżniało to nieustanny uśmiech, pewność siebie, energiczność, beztroska oraz ciekawość świata. Nie potrafiłam lub nie chciałam złapać z nią kontaktu, bałam się przyznać, że ją podziwiam i że jej zazdroszczę. Chwilami miałam poczucie rywalizacji i wyższości z jej strony, może dlatego jej unikałam. Jej słabsze dni widzieli wszyscy i staraliśmy się rozmawiać i pomóc. W zasadzie nigdy nie było na tyle czasu a może i chęci by na serio usiąść i wsłuchać się w jej słowa, w jej ból, spojrzeć głębiej w to co próbuje ukryć. Wszystkim nam się wydawało, że jest mega silna, dlatego nikt z nas tak naprawdę nie słyszał jej wołania o pomoc. Nie zdawaliśmy sobie sprawy z tego co tak naprawdę dzieje się w jej głowie, ”podobne jest do przepaści serce i wnętrze czowieka” (Ps64) Wokół tyle osób a ona w tym wszystkim sama. Jej cierpienie pokonało chęć życia, zdominowało jej patrzenie na świat i ludzi. Nie widziała w nikim i w niczym pomocy, ten ból i rzeczywistość która nigdy się nie kończy.
Gdy w sercu ludzkim samotność spotyka się z rozpaczą, czlowiek staje się niezdolny do udźwigniecia swojego losu i swojej przyszlości ks. prof. Waldemar Chrostowski
Długo nie mogłam dojść do siebie po jej śmierci. Męczyły wyrzuty sumienia, ból i żal. Mój przyjaciel kiedyś mi powiedział żeby to zostawić i iść dalej, myśleć o żywych, o tym co jest teraz. Pomyślałam, że zupełnie nie rozumie o czym mówię, tego co się wydarzyło, jakby nie potrafił zobaczyć co czuje i z czym się mam zmierzyć. Jak można nie myśleć, być obojętnym i żyć dalej jakby się nic nie stało? Aż w końcu doszło do mnie, że mam zrobić wszystko co mogę, by nie pominąć szukania pomocy u bliźniego, nie przechodzić bez współczucia i z obojętnością obok kogokolwiek, choćby to było podanie szklanki z wodą. Dopiero wtedy puściło…
Przestajemy widzieć siebie nawzajem, a wykonujemy tylko swoją pracę. Człowiek jest dla człowieka darem i jednocześnie wielką tajemnicą. Mamy pomóc mu ją odkryć, iść w głąb relacji i rozwijać się.
Zaakceptuj prawdę i okaż wdzięczność! To może być najważniejszy ruch do zrobienia kroku w przód. Zastanów się nad swoimi doświadczeniami, spójrz na swoje życie z lotu ptaka, ubranego w ciepłe pióra, któremu potrzeba tylko pokarmu. Popatrz na nie obiektywnie, bez oceniania, porównywania się, a docenisz siebie i zauważysz jaką lekcję w życiu już odrobiłaś. Teraz jest czas, by zacząć korzstać ze zdobytej wiedzy o sobie, świecie, o ludziach i przeżytych relacjach, by iść dalej i kształtować swoją przyszłość. Spójrz w lustro i uśmiechaj się do siebie, raduj się i wzruszaj, płacz i krzycz pod prysznicem, rób wszystko, tak jak czujesz. Pozwól sobie odczuwać każdą przychodzącą emocje, pozwól im przepływać po to mogły odejść, by nie zatrzymywać ich w ciele. Nie chowaj się sama za sobą, zaakceptuj siebie i daj sobie szansę na nowy początek. Twój osobisty scenariusz życia trwa, nie zatrzymasz go. Czas pędzi jak halny, dlatego bądź wdzięczna za to co masz i co przeżyłaś, bo właśnie dzięki doświadczaniu życia stajemy się bogatsi.
Trudnością dla nas jest podjecie decyzji, o zrobieniu kolejnego kroku w nową podróż przez pryzmat tego, że zostałaś pobita, znokautowana, że leżysz na macie z myślą to już koniec straciłam wszystko. Lecz pojawia się światełko, które lśni migotliwym blaskiem. Maleńka najmniejsza nadzieja, która ma siostrę dużo silniejszą, rozpalającą wewnętrzne ciepło w Tobie tak w TOBIE droga czytelniczko. Dlaczgo są obie? Bo jedna jak i druga dają poczucie, że robisz krok do przodu i dwa kroki wstecz. To jest proces – Twoja zmiana. Niepowodzenia są ważną częścią, uczą Cię jak podążać dalej. Nie oczekuj od razu, że będzie łatwo i wszystko szybko przyjdzie, stań się cierpliwa i bądż wojowniczką. Twoja ubłoconej zbroja, stanowi wytrzymałą osłonę. Odrzuć oskarżenia i nie bój się, a przede wszystkim nie bój się sama siebie. Zostaw przeszłość, to już minęło – teraz wszystko jest nowe. Poczuj spokój, a za nią przyjdzie odwaga oraz wiara w siebie i swoje możliwości. Warto nie zamykać się na jedno, a otworzyć na wiele możliwości . Przyjmuj to co przychodzi z wielką pokorą i akceptacją. Naprawdę szkoda tracić czas na walkę z tym, na co nie masz wpływu. Zmierz się też z oceną z zewnatrz – przyjaciół i rodziny, nie zawsze pochlebną. Każdy ma prawo mieć swoje zdanie i oczywiście należy je szanować, ale tylko Ty wiesz co przeszłaś i czego teraz potrzebujesz. Super jeśli zaczniesz otaczać się pozytywnymi ludźmi, rozwijającymi się, odnoszącymi sukcesy, takimi którzy czują radość ze swojego życia, gdyż będą Twoją motywacją. Mam też nadzieję, że poczujesz wtedy zazdrość, a zazdrość jest dobra, bo jest wkazówką do tego czego pragniesz.
Wierzę w siebie i w Ciebie – odwagi. Zamknij oczy i zaufaj.
Od dnia 01.06.1980r moich narodzin do dziś 30.11.2022 przeżyłam 372528 godzin i 2217 tygodni, 3 dni i 29 godzin. Przespanych nocy i witających mnie poranków, w różnych stanach dobrych i złych. Dziś wielkim krokiem, na nowo wkraczam w nowe życie jakim jest moje kolejne nawrócenie. Poprzedziły to 3 dni nauki rekolekcyjnej. Pragnę świadomie wziąć odpowiedzialność za moje życie. To Ja i Ty i tylko Ty jesteś odpowiedzialna, za swoje szczęście i dokonany sukces . Jesteś jedyna , która może wyruszyć w swoją drogę i zmienić swoje życie, tak jak zostało ono dla Ciebie zaplanowane. Często boimy się zmian i to jest zupełnie normalne, lecz przychodzą sytuacje w życiu z których musisz się otrząsnać, powstać i iść dalej tak by Twoja zbroja wreszcie zaczeła lśnić. I wierzę w to i wiem, że najpierw musiałam zostać splamiona i obrzucona błotem, sytuacjami z zaskoczenia, znokautowana przez ludzi, którzy stali sie dla mnie wszystkim oraz MIŁOŚCIĄ, ktorej tak każdy pragnie i za nią tęskni.
Wydarzenia, które przeżyłam stały się właśnie moim impulsem do działania, do zmiany. Takie uderzenia nie powinny nas paraliżować – jesteśmy po to by wzrastać, ewoluować i rozwijać się. Jeśli aktualnie przezywasz załamanie, zatapiasz sie w smutku i otchłani rozpaczy, jeśli wpadłaś tak jak ja w pułapkę stagnacji, zniechęcenia i niezadowolenia to szybko przyznaj się do tego, zaakceptuj tę lekcje i scenariusz jaki daje Ci Twoje życie. Wstań na nogi i podejmij świadomą decyzję o zmianie na lepsze, zaufaj. Zaplanowane jest dla Ciebie nowe, piękne i zaskakujące życie.
Jeśli sami nie akceptujemy siebie, to trudno będzie nam budować głębokie i intymne związki z innymi. Akceptacja siebie to fundament naszego psychicznego dobrostanu.
Rzadko kiedy mam odwagę generalizować. Psycholog czy psychoterapeuta często odpowiada na nasze pytania „to zależy” i ponoć po tym można poznać, że to dobry specjalista. Oczywiście to tylko tak pół żartem 😉 Prawda jest taka, że faktycznie jesteśmy zbyt skomplikowani jako ludzie, aby móc wypracować łatwe, uniwersalne rady dla szerszego grona odbiorców. Nie mniej jednak, pomimo tego, że tak wiele nas różni, bardzo wiele też nas łączy. Jednym z aspektów naszej psychologii jest samoocena, poczucie własnej wartości, to w jakim stopniu lubimy siebie.
NAJLEPSZA WERSJA SAMEGO SIEBIE Wydaje się, że jeśli mowa o tym, w jakim stopniu siebie cenimy, to każdy z nas ma podobnie. Zwykle mamy zarówno takie cechy, za które siebie lubimy, a także takie, które lubimy mniej oraz takie których najchętniej całkowicie byśmy się pozbyli. Chyba każdy z nas rozpoznaje w sobie taki charakter, fantazje, przemyślenia czy doświadczenia, które najchętniej ukryłby lub zakopał za siedmioma górami (jak najdalej!). Często uczymy się te aspekty siebie skrzętnie ukrywać przed innymi, a nawet potrafimy bardzo sprawnie robić to względem samych siebie i na długo zapomnieć o tym, czego w sobie nie lubimy… No przynajmniej dopóki dobra koleżanka albo wspaniały przyjaciel nie wypomną nam w przypływie „szczerości do bólu” jakimi to jesteśmy hipokrytami, bo to i tamto i tak dalej… Takie ukrywanie siebie przed sobą samym, jak i przed innymi, ciągła kontrola, skupianie się na odgrywaniu pewnej wersji siebie, ciągłe staranie się by inni nie zauważyli w nas słabości (w naszej ocenie rzecz jasna!), które chcielibyśmy zachować dla własnej niepamięci wiele nas kosztuje i często zabórza nasze relacje z innymi. Nie możemy wówczas „wyluzować”, spontanicznie śmiać się z siebie, mieć tego modnego „dystansu do siebie”.
Jeśli sami nie akceptujemy siebie lub niektórych swoich wartości, to trudno będzie nam budować głębokie i intymne związki z innymi. Akceptacja siebie jest rodzajem fundamentu, który stanowi, w wielu przypadkach, podstawę naszego psychicznego dobrostanu. To także podejście do całej swojej osoby ze zrozumieniem i troską1. Nie jest to patrzenie na siebie przez palce, niedbałość o pracę nad sobą i lekceważenie uwag ze strony otoczenia, ale nie jest to także obrażanie siebie za „zbyt duży brzuch”, „za niską ocenę na egzaminie”, „bycie zbyt zapracowaną mamą” lub „nerwowym ojcem”. Czym jest akceptacja siebie? Można by długo wymieniać i nadal moglibyśmy mieć mgliste pojęcie, ale w skrócie można by powiedzieć, że jest to rodzaj realistycznego spojrzenia na swoje zarówno mocne jak i słabe strony i zaakceptowanie faktu, że je mamy w takiej, a nie innej konstelacji. Co z tym zrobimy dalej, to już zależy od naszych potrzeb, motywacji i cech osobowości.
ZAPYTAJ SAM SIEBIE Zachęcam teraz Ciebie, do zadania sobie kilku pytań. Jakich aspektów siebie nie lubisz najbardziej? Czego boisz się pokazać innym? Czego się wstydzisz przed innymi, a może też przed samym sobą? Czy w bliskich relacjach, w intymnych relacjach czujesz czasem strach przed pokazaniem tego? No właśnie! O ten strach chodzi. Często stoi za nim przekonanie, że jeśli pokażemy to, czego sami w sobie nie lubimy, to będzie to powód do porzucenia nas, obśmiania, skrytykowania. A dlaczego? Można to tłumaczyć na wiele sposobów. Ktoś mógł nam kiedyś powiedzieć, że coś w nas było złe, niedobre, śmieszne albo gorzej, zboczone, dziwaczne lub grzeszne (nawet w żartach), a my nieświadomie to przyswoiliśmy. Jest to pewne uproszczenie, ale przydatne dla celów ilustracyjnych. W rzeczywistości sprawa jest dużo bardziej skomplikowana. Nie jest bowiem tak, że gdy tylko ktoś się z nas zaśmieje, to już nigdy nie będziemy zachowywać się w taki sam sposób.
NIE BÓJ SIĘ WŁASNEGO CIENIA
Sztuka akceptacji siebie, spoglądania na swój cień, dopuszczania do świadomości tego, co przez lata wypieraliśmy i czego nie chcieliśmy widzieć, a co powstrzymuje nas przed nawiązaniem głębokiej i intymnej więzi z innymi to częste tematy poruszane na sesjach terapeutycznych. Psychoterapia wyposaża nas w nowe rozumienie tego, co dotychczas było dla nas niewidoczne i pozwala czerpać więcej z życia w taki sposób, w jaki sami uznamy za wartościowy i ważny. Czasem jest to ten sam sposób, który znany był nam przez lata, ale w czasie psychoterapii możemy zaakceptować go jako własny, a nie cudzy i narzucony. Oczywiście psychoterapia „sama niczego nie robi”, nie dokonuje też tego psychoterapeuta. Nie jest tak, że siedzimy biernie na fotelu i przyglądamy się procesowi dobrej dla nas zmiany. Psychoterapia to nasza ciężka praca, mierzenie się z własnymi słabościami i lękami, to chwile zwątpienia, łzy, ale także radość i szansa na bardziej szczere i przyjemniejsze życie. To trochę tak, jak podczas budzenia się w letni poranek, na początku niechętnie otwieramy oczy, światło przez chwilę staje się dla nas wrogiem publicznym numer jeden, ale gdy zdecydujemy się trochę poczekać i przyzwyczaić do nowych warunków po długim śnie, to okazuje się, że to słońce jest przyjemne. Daje ciepło, oświetla i pozwala zobaczyć całą paletę barw.
Słowo „instynkt” kojarzy się głównie ze światem zwierząt. Niesłusznie, bo i człowiek ma w sobie „zwierzęcy pierwiastek”. Instynkt daje nam o sobie znać w codziennych sytuacjach, choć nawet nie musimy zdawać sobie z tego sprawy. Mamy w podświadomości wbudowany mechanizm, który sprawia, że nasz organizm trudniej jest zaskoczyć. I zareaguje w chwili zagrożenia szybciej, niż my zaczniemy analizować daną sytuację. Funkcją ludzkich instynktów jest przystosowanie się danej osoby do zmieniającego się otoczenia, zanim rozwiną się inteligentne reakcje wymagane do takiej adaptacji. Będąc w nowym, nieznanym miejscu i wśród obcych ludzi, często jesteśmy wycofani, szukamy bezpiecznego miejsca lub znajomej twarzy – to właśnie między innymi efekt działania instynktu . Zanim w pełni poczujemy się swobodnie, musimy dokładnie „poznać teren”.
Chociaż może to wydawać się zbytnim uproszczeniem, instynkt chroni nas przed śmiercią. W sytuacjach, w których konieczna jest szybka i sprawna reakcja (np. nagłe zahamowanie lub skręcenie w bok przed jadącym z naprzeciwka samochodem, ucieczka przed pożarem), nasze działania są niemal automatyczne. Dopiero w chwilę po tym, co tak naprawdę zrobiliśmy, uświadamiamy sobie, dlaczego tak się stało. W chwili działania w obronie życia lub zdrowia nie ma czasu na myślenie, dlatego działa za nas instynkt.
Kobieta i jej zwierzęcy instynkt
Gdybyś czuła i myślała, podążała za swoimi emocjami i odczuciami jak zwierzęta prawdopodobnie nie ładowałabyś się w problemy jak to zazwyczaj bywa, Od zawsze wiemy, że emocje biorą górę a gdyby tak ochłonąć, chwile odczekać i na chłodno podejść do zaistniałej sytuacji właśnie biorąc przykład chociażby z ptaka. O nic się nie martwi, co zje, w co będzie ubrany, jego życie jest już zaplanowane za kogoś, za stwórcę świata. Czy my i nasze instynkty dają nam spokój w podążaniu do realizacji siebie i innych? Warto jest się zatrzymać i pomyśleć…. Czasami trzeba umrzeć by się podnieść i na nowo być sobą. Warto z boku przyjrzeć się relacji, związku czy przyjaźni co ona ci daje, co zabiera. Nie zawsze każdy jest na cale życie, czasami pojawia się po coś. Dobrze jest umieć odczytywać dane nam znaki i tu przyda się wspomniany instynkt. By dostać siły, rozsądku i męstwa, umieć z głową w górze stawić czoła relacji, która ma przyszłość lub jeśli nadszedł jej kres i koniec…
Powszechnie sądzi się, że kobiety mają intuicję, a mężczyźni instynkt. Praktyczna różnica jest taka, że nie da się dogadać między płciami. Od dawna wiadomo żen Facet łatwiej znajdzie punkt wspólny z facetem, odkryją więcej tematów do rozmów, skończą się awantury o niepozmywane gary, obsikaną deskę klozetową i powroty z knajpy o czwartej nad ranem.
Często powielamy stereotypy, jakoby kobiety kierowały się intuicją, a mężczyźni instynktem. Jest w tym nieco prawdy, jednak musimy pamiętać, że kobiecy instynkt różni się diametralnie od instynktu u mężczyzny. Jeśli podejdziemy do tematu ściśle z punktu widzenia biologii, to zarówno kobiecy, jak i męski instynkt, stanowi rodzaj mechanicznych, automatycznych zachowań zwierzęcych, determinowanych przez popędy oraz bodźce zewnętrzne.
Instynkt macierzyński jest pierwszym przykładem, jaki przychodzi na myśl w rozmowie o kobiecym instynkcie. Nie ulega wątpliwości, że kobiecy instynkt jest prawdziwą siłą kobiety. U mężczyzn, instynkt stanowi źródło napędowe zachowań mających na celu zaspokojenie swoich potrzeb. Nie ma w tym nic złego, tak jesteśmy skonstruowani. Ciężko rozpatrywać ten rodzaj instynktu jako siłę męskiego rodu – patrzymy na to bardziej w kategoriach potrzeb. Na przestrzeni lat nieustannie obserwujemy rozrastającą się siłę kobiet. Dziewczyny stają się niezależne, rozwijają się zawodowo, a w rolach mam i żon sprawdzają się bezbłędnie. I choć siła kobiety przejawia się na wielu płaszczyznach, to kobiecy instynkt oraz ich inwencja twórcza są bez wątpienia tymi umiejętnościami, które odpowiednio rozwijane i pielęgnowane sprawiają, że jesteśmy nie do zdarcia.
Jaka jest twoja historia ? Nie stój w miejscu, działaj! Życie ucieka. Prawdą jest też, że nie zawsze jest odpowiedni moment by zadziałać. Instynkt drapieżcy, który się bacznie przygląda, obserwuje i w odpowiednim momencie atakuje… Każdy z nas ma instynkty i siłę do działania, tylko często strach nas paraliżuje. Staraj się wyciągać wnioski i czerpać siłę i moc z istotnych dla Ciebie metod, ćwiczeń i praktyk które pozwolą Ci się uwolnić i poczuć spokój ducha oraz radość w sercu i umyśle.
Ile kłódek tyle poglądów. Czy wiesz, ze zatrzaskując kłódkę na poręczy mostu, być może zamykasz sie na relacje i rozwój uczucia, który powinien dojrzewać i rozkwitać niczym wiosenny majowy kwiat na pachnącej łące. Miliony zawieszonych związków , relacji, osobowości i każda inna a utkwiła na tym moście, który zwany jest „Mostem Aniołów”. Który anioł chciałby źle, dla swojego towarzysza tak wspaniałej podróży jaką jest życie? To nasi opiekunowie, życzą nam dobrze.
Pewnego letniego popołudnia, przechodząc wspomnianym przeze mnie mostem, słyszę dwojga ludzi. Właśnie szukają swojej kłódki, z uśmiechami na twarzach i wspomnieniem, że ich relacja jest piękna i stała a przecież tak dawno byli tutaj aby zawiesić kłódkę.
Tak naprawdę to zależy od Ciebie, jak bardzo otwierasz sie na uczucie i pragnienia, które odczuwają inni. Czy spotkasz prawdziwą osobę z pięknym sercem, która tak jak Ty chce abyście razem rozwijali się i szli obok siebie pewnym krokiem tak wyboistą ale i piękną drogą szczęścia jaką jest życie.
HYMN DO MIŁOŚCI Gdybym mówił językami ludzi i aniołów, a miłości bym nie miał, stałbym się jak miedź brzęcząca albo cymbał brzmiący. Gdybym też miał dar prorokowania i znał wszystkie tajemnice, i posiadał wszystką wiedzę, i wszelką (możliwą) wiarę, tak iżbym góry przenosił, a miłości bym nie miał, byłbym niczym. I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją, a ciałowystawił na spalenie, lecz miłości bym nie miał, nic bym nie zyskał. Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest. Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą; nie dopuszcza się bezwstydu, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego; nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli z prawdą. Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję wszystko przetrzyma. Miłość nigdy nie ustaje, (nie jest) jak proroctwa, które się skończą, albo jak dar języków, który zniknie, lub jak wiedza, której zabraknie. (…) Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość – te trzy: z nich zaś największa jest miłość.
Ulka mi powiedziała, że ona nie musiałaby mieć okresu. Ula nie wiesz co mówisz, miesiączkowanie to wspaniały okres dla kobiet. Jej hormony i ona oznaczają to, że żyje i może czuć się tak jak kropla krwi która daje i zabiera życie. Krew to oczyszczenie, krew to surowica, krew to czynnik bez którego nie możesz żyć. A co byś powiedziała na wywiad z wampirem? Jak miałby wyglądać Twój wampir? Byłby przystojny i czarujący czy męski, spocony z ciężkim oddechem na twojej szyi? Którego chcesz poznać bardziej? Marta lubi normalność i jej oczekiwania wobec mężczyzny wydawałoby się są przyziemne, ale czekając na wampira chce poznać tego drugiego, który ją zaskoczy, przeszyje ją nuta strachu i zaskoczenia budując napięcie i dreszcz nieznanego podniecenia. Gdyby to było takie proste stałoby się możliwe im więcej o tym myślisz, zaczynasz żyć sytuacją która się wydarzy. Przyciągasz nieznane Ci chwile, które w niedługim czasie mogą stać się rzeczywistością…