Myślę, że cały czas szukałam potwierdzeń u innych tożsamości samej siebie. Dopiero cios w serce, utrata partnera rozpoczęła podróż w nieznane z sama sobą. Strach, emocje utraty i powracające jak bumerang ataki paniki w momentach kiedy myślałam, że mam to już za sobą.


Tęsknota i lęk oraz idealizowanie jego osoby, długa praca nad sobą a dziś mija rok od momentu kiedy rozstąpiła się pod moimi stopami ziemia. Wiele pytań pozostawionych bez odpowiedzi, głowa i moje ciągłe myśli, czy ja kocham, czy pokocham i wreszcie czy potrafię kochać zraniona w ciągłym nieprzebaczeniu. Czy już będę się tak czuć zawsze… Ludzie którzy wyciągają dłoń, próbują pomóc, zrozumieć mnie i moje postępowanie, a ja taka odważna nie potrzebująca nikogo, cały czas wystawiam ich na próbę. Czy wytrzymają, czy dadzą mi uczucie i poczucie tego, że im na mnie zależy. Obudź się jak każdego dnia, weź głęboki oddech i podziękuj, że żyjesz i bierz od życia to co Ci podsyła, kochaj siebie i kochaj innych. Miłość jest wszędzie, staraj się każdego dnią ją zauważać i dbać o nią, tak jak ona dba o Ciebie. Nie rań, nie prowokuj, nie katuj siebie i innych bo ani ty ani oni nie zasługują na kata którym jesteś dla samej siebie…
Dziękuję ci życie za życie 🫀🙏
Kochaj siebie samego!
Podążaj właściwą ścieżką w prawdzie!
A prawda Cię wyzwoli!



